Na przyspieszonym o tydzień posiedzeniu, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podniesieniu stóp procentowych o 50 punktów. Po tej podwyżce podstawowa stopa referencyjna wynosi 2,25%. RPP kontynuuje więc serię podwyżek rozpoczętą w październiku 2021. Od tego czasu stopy są podnoszone co miesiąc, a obecna jest już czwartą podwyżką z rzędu. W sumie stopy procentowe wzrosły z 0,1% do 2,25%. Co istotne, wzrost cen również znacząco przyspieszył. Oznacza to, że nie tylko rosną raty kredytów, ale coraz więcej kosztują nas codzienne wydatki.
Podstawowym motywem działań RPP jest przeciwdziałanie wysokiej inflacji, która, mimo podwyżek stóp, cały czas rośnie. W listopadzie inflacja wyniosła 7,8%, natomiast dzisiaj GUS ogłosił, że w grudniu było to już 8,6%. Według prognoz NBP, szczyt inflacji ma przypaść na czerwiec i wynieść 8,3%. Natomiast do końca roku 2022 roku ma to być już „tylko” 6,2%. Po ostatnich wynikach, będą musieli nieco skorygować swoje prognozy. W ostatnim czasie przewidywania NBP mają chyba raczej za zadanie uspokoić oczekiwania inflacyjne, aniżeli prognozować przyszłość. Logiczne myślenie skłania bardziej ku temu, że inflacja w tym roku osiągnie poziom dwucyfrowy.
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile kredytobiorcy stracą na podwyżkach stóp procentowych?
Kto zarobi na wyższych stopach procentowych?
Lokaty wciąż na ogromnym minusie
Historia może niepokoić. Jak w przeszłości kształtowały się stopy procentowe?
Popyt na kredyty mieszkaniowe w grudniu z najniższym wzrostem w 2021 roku.
Jak przygotować się na wzrost stóp procentowych?
Ile kredytobiorcy stracą na podwyżkach stóp procentowych?
Przez ostatnie kilka miesięcy dało się odczuć znaczący wzrost rat kredytowych. Przy pożyczce w wysokości 400 tysięcy złotych i spłaty rozłożonej na 25 lat, w porównaniu z końcem września, gdy niskie stopy procentowe mogły kusić kredytobiorców, kwota tylko jednej raty może być teraz wyższa nawet ponad 600 zł. Przy większym kredycie na 650 tysięcy złotych będzie to już ponad 1000 zł.
Największym zmartwieniem jest jednak to, że to jeszcze nie koniec rajdu. Rosnąca inflacja wskazuje, że RPP będzie podejmować kolejne pozorne próby jej zdławienia. Stopy procentowe zostały podniesione jeszcze przed ogłoszeniem grudniowego odczytu inflacyjnego, a to oznacza, że już wiadomo było, że padł nowy rekord inflacyjny.
Kto zarobi na wyższych stopach procentowych?
Wzrost stóp procentowych oznacza proporcjonalny wzrost oprocentowania pożyczek i kredytów opartych na zmiennej stopie procentowej. Droższe są więc nie tylko nowe kredyty, w górę idą raty już wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Biuro Prasowe NBP widzi plusy takiego stanu rzeczy. Na podwyższeniu stóp procentowych zyskają banki.
Jednak nie tylko banki korzystają z tego zjawiska. Prezes Glapiński chwali się gigantycznym zyskiem wypracowanym przez NBP. Czy jest to powód do dumy? Niekoniecznie. NBP zarabia m.in. na słabnącym złotym. Duża część aktywów, które posiada wyceniane są w dolarach. Kiedy ten się umacnia względem złotego, to aktywa są więcej warte, ale tylko w krajowej walucie. Zainwestowane środki pochodzą z aktywów rezerwowych Polaków. Obrazowo mówiąc część pieniędzy wpłaconych przez nas do banku jest w posiadaniu NBP, który to poprzez niewywiązywanie się ze swojego konstytucyjnego obowiązku zarabia na spadku wartości naszej waluty.
Z tych aktywów otrzymuje również odsetki, co stanowi znaczną część tego „zysku”.
Narodowy Bank Polski zarabia również na udzielaniu kredytów bankom komercyjnym. Skąd bierze na to pieniądze? NBP jest jedynym bankiem w Polsce uprawnionym do emisji pieniądza. Tak więc, sam decyduje o tym ile zarobi. Ogranicza go jedynie wskaźnik inflacji, którym Prezes jednak nie za bardzo się przejmuje. W końcu do zakończenia kadencji zostało raptem 6 miesięcy.
Lokaty wciąż na ogromnym minusie.
Seria podwyżek stóp procentowych, która zaczęła się w październiku 2021 roku nie podniosła stóp realnych. Przeciwnie, z miesiąca na miesiąc są one coraz niższe i sytuacja ta jeszcze się utrzyma. Różnica pomiędzy wysokością oficjalnych stóp procentowych, a inflacją pozostaje duża już od 35 miesięcy, co jeszcze nigdy nie miało miejsca w historii polskich finansów.
W powyższej tabeli można zobaczyć, że problem realnych stóp procentowych się pogłębia. Różnica pomiędzy inflacją, a stopą referencyjną z miesiąca na miesiąc się pogłębiała. W grudniu 2021 roku była na minusie aż 6,55%. Tyle obecnie przeciętnie traci na bankowej lokacie jej właściciel. Osoby, które trzymają pieniądze w domu, tracą jeszcze więcej, bo całą wartość inflacji. Prognozowany przez NBP szczyt poziomu inflacji ma wynieść 8,3%. Przy obecnym poziomie stóp realna stopa procentowa wyniosłaby -6,05%, czyli nieco mniej niż pod koniec roku. Historia jednak pokazuje, iż prognozy sporo mijają się z rzeczywistością.
Przeczytaj: Jak ochronić oszczędności przed rosnącą inflacją? 7 alternatywnych inwestycji na przenoszenie wartości i pomnażanie pieniędzy. https://alicjabinda.pl/jak-ochronic-oszczednosci-przed-rosnaca-inflacja/
Historia może niepokoić. Jak w przeszłości kształtowały się stopy procentowe?
Inflacja nie jest nowym zjawiskiem. Rządy w jej obliczu radzą sobie lepiej lub gorzej. Sięgnijmy do 2001 roku, kiedy to inflację z poziomu 10,7% udało się obniżyć do 6,2%. Jak tego dokonano?
Kiedy to w drugiej połowie 1999 roku inflacja, która wydawała się być opanowana, zaczęła rosnąć, przekraczając 10% Rada Polityki Pieniężnej zareagowała bardzo zdecydowanie. Jeszcze w listopadzie 1999 roku stopa kredytu refinansowego (która była wtedy główną stopą procentową) została podniesiona z 18% do 21,5%, a w połowie 2000 roku do 24% (!). Dwunastomiesięczna inflacja wynosiła wtedy 10,7%. Stopa została obniżona kiedy inflacja spadła do poziomu 6,2%, a stało się to dopiero w marcu 2001 roku.
Czy ta historia może się powtórzyć? Nie wiem. Patrząc na to, że sytuacja ta jest globalna, odnoszę wrażenie, że niszczenie walut jest celowe. Nie wygląda żebyśmy mieli w niedalekiej przyszłości wrócić do dodatnich stóp referencyjnych. Mówiąc wprost, żeby opłacało się trzymać pieniądze na lokatach.
Przeczytaj więcej: Gotówka musi odejść. Nadchodzi nowa era. Era bezgotówkowego społeczeństwa.
Popyt na kredyty mieszkaniowe w grudniu z najniższym wzrostem w 2021 roku.
Widać już odwrócenie trendu na rynku kredytowym. Od marca 2021 roku systematycznie zmniejsza się liczba wniosków o kredyt hipoteczny. Przewiduje się, że ta tendencja może się utrzymać. Wpływ ma na to oczywiście wzrost stóp procentowych, a także wzrost kosztów utrzymania. Ponadto kwoty o które wnioskują kredytobiorcy są coraz wyższe. Ma to oczywiście związek z rosnącymi cenami na rynku nieruchomości. Mówiąc w skrócie, do spadku liczby wniosków przyczynia się niższa zdolność kredytowa.
Jak przygotować się na wzrost stóp procentowych?
Zarówno UOKIK, KNF jak i Rzecznik Finansów już od 2017 roku alarmowali, że ryzyko zmiany wysokości rat jest bardzo wysokie ze względu na historycznie niskie stopy procentowe. Wyszły nawet zalecenie dla banków, aby te wprowadziły kredyty ze stałym lub częściowo stałym oprocentowaniem. Do tej pory instytucje nie oferują finansowania, które byłoby znane kredytobiorcy przez cały okres kredytowania. Jedynym rozwiązaniem zapewniającym zamrożenie raty jest oprocentowanie stałe przez okres 5-7 lat. Nie jest to długo, ale w wielu przypadkach gwarantuje spokój i względne bezpieczeństwo.
Planowanie finansów z PLANEREM 2022
Drugą możliwością jest zabezpieczenie dodatkowych oszczędności z których będą finansowane wyższe raty kredytu. Co istotne, nie chodzi tutaj o jego nadpłatę, bo ta nie pokryje wyższych zobowiązań, którymi zostanie obarczony konsument w przyszłości. Można wyliczyć sobie jaka byłaby wysokość raty, gdyby stopy procentowe wzrosły do 4-5% i już odkładać na konto oszczędnościowe tę część. Będzie to również skuteczna forma zabezpieczenia przyszłych podwyżek, ale trzeba podejść do tego rzetelnie i systematycznie.
To jak mogą kształtować się raty przy wyższym oprocentowaniu kredytu można sprawdzić na stronie UOKIK. Pod tym linkiem: kalkulator zmiany oprocentowania
Bez oferty “klucz za długi“.
W nowelizacji Rekomendacji „S”, w której to zamieszczono zalecenia dotyczące stałych stóp procentowych wskazano również inne rozwiązanie mające obniżyć ryzyko kredytowe konsumentów. Mowa o ofercie „klucz za dług”, która zakłada spłatę zobowiązania hipotecznego w zamian za przeniesienie prawa własności do mieszkania.
Obecnie, gdy kredytobiorca nie jest zdolny do spłaty kredytu jest pociągany do odpowiedzialności, która obejmuje cały jego majątek. Oznacza to, że jeśli sprzedaż zabezpieczonej nieruchomości nie pokryje całego zobowiązania, konsument w dalszym ciągu jest dłużnikiem banku.
KNF proponował rozwiązanie na wzór tego, które funkcjonuje z powodzeniem w USA. Kredytobiorcy, którzy nie mieliby pieniędzy na spłatę zaciągniętego długu, mogliby z niego zrezygnować oddając klucze bankowi, bez żadnych dodatkowych kosztów. Niestety ten wariant nie został wprowadzony przez żaden bank działający na terenie naszego kraju.
Podsumowując, każdy posiadacz kredytu hipotecznego powinien mieć wzgląd na to, że jego raty mogą jeszcze znacznie wzrosnąć. Okres rekordowo niskich stóp procentowych mamy już za sobą. Przed nami z kolei rosnąca inflacja. Wnioski każdy powinien wyciągnąć sam. Niestety banki nie informowały dostatecznie o ryzyku wzrostu stóp procentowych, a co za tym idzie również oprocentowania kredytów. Nieświadomość tej zależności będzie kolejną ciężką lekcją dla setek tysięcy ludzi. Już niedługo może się okazać, że aferę “frankowiczów” zastąpią kłopoty “złotowiczów”. W obu przypadkach praktyki bankowe pozostawiały wiele do życzenia.
Alicja
-
7.674,00 zł
-
4.481,00 zł
-
3.086,00 zł
-
169,00 zł
-
299,00 zł
-
1.990,00 zł
-
169,00 zł
-
129,00 zł
-
49,90 zł