Określenie założeń inwestycyjnych
Inwestowanie zgodnie z trendem rynkowym
Sytuacja gospodarcza, a inwestowanie
Budowa portfela o wartości 10 000 zł
Inwestowanie małych kwot
Jak inwestować niewielkie kwoty? To pytanie tylko z pozoru może wydawać się bardzo łatwe. Podstawą budowy bezpiecznego portfela inwestycyjnego, który jednocześnie zarabia, jest dywersyfikacja. Jeśli mamy do czynienia z niewielką ilością środków to rozproszenie ich w różnych aktywach stanowi niemałe wyzwanie. Trzeba brać jeszcze pod uwagę, że kupowanie niektórych z nich wiąże się z opłatami transakcyjnymi. W przypadku dużych kwot są pomijalne, ale gdy dysponujemy niewielką ilością gotówki, mogą „zjeść” jeszcze niewypracowany zysk.
Dla każdego pod pojęciem „mała kwota” kryje się coś innego. Dla jednej osoby będzie to 100 000 zł, a dla innej tylko 1 000 zł. Ten artykuł powstał w odpowiedzi na Wasze zaangażowanie w ankietę na moich social mediach. Opowiedzieliście się w niej, że mały portfel inwestycyjny dla Was oznacza 5 000 – 10 000 zł. Stąd też postanowiłam zbudować przykładowy portfel o tej wartości.
Określenie założeń inwestycyjnych
Jest to model, który wdrożyłabym u siebie w aktualnych warunkach rynkowych, gdybym dysponowała właśnie takim kapitałem i nie miała już innych inwestycji. Czyli przyjęłam, że poza znacznym ograniczeniem majątku, żadne inne parametry się nie zmieniły. Jestem przedsiębiorcą, nie mam kredytów osobistych, ale za to mam rodzinę, dzieci, i teoretycznie kilkadziesiąt lat do emerytury, a raczej by na nią zarobić. Środki przeznaczone na inwestycje są pieniędzmi prywatnymi. Posiadam także solidną poduszkę finansową.
Ważne jest dla mnie zabezpieczenie przyszłości, w szczególności po okresie produkcyjnym. Zadbanie o rozwój i przyszłość moich dzieci. Nie muszę się martwić o spłatę zobowiązań, a jedynie bieżące wydatki. Oczekiwania są konkretne, kapitał niewielki. Mam za to dość spory zapas czasu żeby nadrobić ewentualne straty. Dlatego mój portfel oprę o strategię łączącą ochronę kapitału, długoterminowe zarabianie z elementami spekulacyjnymi. Określiłabym go jako inwestycję średniego ryzyka.
Inwestowanie zgodnie z trendem rynkowym
Nie ma jednej dobrej zasady w co inwestować żeby było bezpiecznie i z zyskiem. Rynek jest w ciągłym ruchu, a to wymaga śledzenia zmian, które na nim zachodzą, wyłapywania okazji do zakupu i realizowania zysków w odpowiednim czasie. Nigdy nie wiemy co przyniosą kolejne dni, tygodnie, czy miesiące. Które aktywa będą przynosić najlepsze zyski. Jedyne czego możemy być pewni to historia. Błędem jest jej bagatelizowanie. Skrajnie bezmyślne jest założenie, że jeśli coś rośnie od długiego czasu, to będzie notowało wzrosty już zawsze. Każde aktywo zachowuje się inaczej, choćby w odniesieniu do cyklu koniunkturalnego.
Na wykresie z prawej możecie zobaczyć fazy cyklu koniunkturalnego. Między innymi od tego w którym miejscu na czerwonej linii się znajdujemy, dane aktywa zachowują się inaczej. Dzieje się tak ponieważ kapitał migruje. Kiedy na rynku panuje hossa, inwestorzy są bardziej skłonni do ryzyka licząc na większe zyski. Z kolei gdy zaczyna się recesja uciekają w bezpieczne aktywa, bojąc się dużych spadków na giełdach.
Sytuacja gospodarcza, a inwestowanie
Niestety poza samymi fazami cyklu, ogromny wpływ na obecną sytuację mają banki centralne. Dodruk na masową skalę oraz utrzymywanie skrajnie niskich stóp procentowych wypaczył mechanizmy rynkowe. W sytuacji rosnącego długu publicznego dobrą inwestycją powinny być obligacje skarbowe. Tymczasem ich odsetki są śmiesznie niskie, a nawet ujemne. Jest to sytuacja niedorzeczna. Obligacje są długiem, który zaciąga państwo u inwestorów oferując w zamian zapłatę. Kto chciałby pożyczyć rządowi swoje oszczędności za obietnicę oddania takiej samej lub mniejszej kwoty po kilku – kilkudziesięciu latach? Nikt racjonalnie myślący.
Światowy system finansowy jest niszczony. Obligacje skarbowe, których nie chcą inwestorzy, skupują banki centralne za świeżo wydrukowaną z powietrza walutę. Nie wiem jak długo ta farsa będzie trwać, ale w pewnym momencie skończy się z wielkim hukiem. Nie da się ciągnąć tego procederu na dłuższą metę. Jesteśmy zbyt mali żeby zapobiec temu w pojedynkę, na zbiorowe przebudzenie raczej się nie zapowiada. Nieświadomych ludzi zbyt łatwo jest przekupić pakietami socjalnymi. Ważna na ten moment jest świadomość i przygotowanie.
Manipulowanie rynkiem
Kolejną istotną rzeczą, którą trzeba brać pod uwagę są duzi gracze tzw. wieloryby. Tym mianem określa się duże instytucje, które nieoficjalnie i nielegalnie wpływają na rynek. Przykładem jest manipulowanie cenami złota, do czego przyznał się choćby Deutshe Bank. Niebagatelne znaczenie mają również wpływowi ludzie. Mogliśmy doświadczyć tego niedawno. Kiedy to po kilku tweetach Elona Muska, cena Bitcoina i Dodgecoina poszybowała w górę.
Inwestowanie, nawet długoterminowe wiąże się więc z trzymaniem ręki na pulsie i dopasowywaniem portfela do panujących nastrojów rynkowych.
Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do meritum, czyli do samej budowy portfela.
Aktualna analiza rynku
Przed podjęciem decyzji o doborze konkretnych aktywów do naszego przykładowego portfela należy więc przyjrzeć się aktualnej sytuacji na rynku. Znajdujemy się teraz w fazie przegrzania. Potwierdzać to mogą bańki, które obserwujemy na rynku nieruchomości, giełdzie tradycyjnej i kryptowalut. Znalezienie okazji inwestycyjnych jest bardzo ciężkie. Mieszkania sprzedają się „na pniu”, a na giełdach wszystko rośnie.
Kapitał powędrował do płynnych aktywów o dużych stopach zwrotu. Pozytywnym aspektem jest to, że odpływa od złota. Dzięki temu kruszec tanieje. Jest to potencjalnie dobry moment na zakup złota.
Budowa portfela o wartości 10 000 zł
Jak więc wykorzystać informacje, które płyną z rynku i zbudować zdywersyfikowany portfel inwestycyjny o wartości 10 000zł?
Mały Portfel 10 000:
- Złoto 35 %, czyli 3 500 zł
- Akcje rynki wschodzące 15%, czyli 1 500 zł
- Kryptowaluty 20%, czyli 2 000 zł
- Gotówka 30%, czyli 3 000 zł
65% kapitału ulokowane jest w bezpiecznych aktywach. Nie oznacza to, że nie można na nich stracić. Jak wiesz, gotówka stale traci swoją siłę nabywczą. Inflacja przyspiesza. Widać to po cenach produktów. Trzymając gotówkę realnie tracimy kilka procent rocznie. Jest to mała strata, którą musimy zaakceptować, kosztem zwiększonego bezpieczeństwa.
Dużo lepiej ma się złoto. Ono w długim okresie rośnie ok. 10% w skali roku. Oczywiście ma swoje słabsze i lepsze momenty.
Dlaczego więc nie kupić kruszcu za całe 6 500 zł?
Po pierwsze dywersyfikujemy ryzyko.
Po drugie mając gotówkę możemy dokupić inne aktywa na przecenach.
Kolejne 35% stanowią aktywa o większym ryzyku. Na giełdzie tradycyjnej często zdarzają się zjazdy o kilkanaście procent. Z kolei na rynku kryptowalut normą są spadki rzędu 20-40%.
Im wyższa stopa zwrotu, tym większe ryzyko. Im większe bezpieczeństwo, tym mniejsze zarobki.
Złoto
Moim zdaniem złoto powinien mieć w swoim portfelu każdy. Obecna sytuacja sprzyja nabyciu tego kruszcu. Jest więc powód do zadowolenia. Zwłaszcza dla początkujących inwestorów, którzy planują pierwsze zakupy.
Myślę, że złoto będzie niebawem mocno zyskiwać na wartości. Pisząc niebawem, mam na myśli okres w którym pęknie bańka na innych aktywach i wejdziemy w fazę spowolnienia. W umocnieniu złota pomoże oczywiście trwający dodruk i psucie waluty. Jako, że jest to aktywo bezpieczne, do którego ucieka się w czasach niepewności, a jego wycena jest teraz w mojej opinii bardzo korzystna, zajmie największą część naszego portfela – ok. 35%.
Niestety za kwotę 4 000 zł nie uda się kupić złota w formie jaką preferuję, czyli 1 uncjowej monety. Można rozważyć ½ uncję złota lub ETF w pełni pokryty złotem.
Akcje
Samych akcji dotyczy jeszcze jedna bardzo ważna zależność rynkowa, której trzeba być świadomym. Inwestując, zwróć uwagę na cykle migracji kapitału. Przez ostatnie lata kapitał inwestorów masowo napływał na rynki rozwinięte. Stąd też mamy wysokie wyceny spółek amerykańskich.
W kolejnych latach należy się spodziewać odwrócenia trendu. Inwestorzy będą szukać alternatyw do drogich, amerykańskich akcji i lokować pieniądze w rynki niedowartościowane, licząc na ich wzrosty. Zadziała to jak samospełniająca się przepowiednia. Przepływ kapitału będzie powodował wystrzał na rynkach wschodzących, takich jak Rosja, Turcja, Brazylia, czy Indie. Mimo iż Polska oficjalnie uważana jest za kraj rozwinięty, to inwestorzy traktują go jako rynek wysokiego ryzyka. Nasze rodzime akcje również są dość korzystnie wycenione.
Rynek w Stanach Zjednoczonych jest przewartościowany, zwłaszcza w obszarze spółek technologicznych, i ma spory potencjał do spadku. Tymczasem kiedy w USA dochodzi do spadków, rynki rozwijające się również tracą. Dlatego idealnym momentem na inwestycje w rynki wschodzące będzie po spadkach w Stanach, albo po ogłoszeniu gigantycznego skupu aktywów przez banki centralne. Z tego właśnie powodu mój portfel przewiduje jedynie 15% akcji. Ich udział powiększyłabym o aktywa z Emerging Markets na przyszłych przecenach.
Kryptowaluty
Rynek kryptowalut jest niezwykle dynamiczny. Można przyjąć założenie, że kilkanaście miesięcy na tradycyjnej giełdzie, odpowiada kilku tygodniom na giełdzie kryptowalut. Trzeba nadążać za trendami, by skutecznie inwestować na tym rynku nie tylko spekulacyjnie, ale również długoterminowo. Poza główną kryptowalutą jaką jest bitcoin, dostępnych jest jeszcze kilka (może już nawet kilkadziesiąt) tysięcy innych projektów tzw. altcoinów (ang. alternative coins). Sam bitcoin postrzegany jest już jako wirtualne złoto, które mają w swoich portfelach duże korporacje, instytucje i banki. Nie mniej jednak jest on już krótkoterminowo przewartościowany. Nie ma co ukrywać, na rynku kryptowalut trwa hossa. Mimo to, przez dynamiczny rozwój, wciąż powstają nowe projekty o mocnych fundamentach na których można jeszcze potencjalnie zarobić.
Gotówka
Jako, że mamy dosyć niestabilną sytuację na rynkach wywołaną masowymi lockdownami możemy mieć do czynienia z gwałtownymi odreagowaniami na giełdach. Tak jak to miało miejsce w lutym 2020 roku. Na takie wydarzenia warto trzymać w zanadrzu trochę wolnej gotówki, aby móc wykorzystać nadarzającą się okazję na promocyjne zakupy. Stąd dość duży udział, bo aż 25%, stanowić będzie gotówka.
O ile poduszka finansowa powinna składać się z waluty w której zarabiamy i wydajemy, to w portfelu inwestycyjnym warto postawić na dywersyfikację również w tym obszarze. W zależności od ilości środków można podzielić je miedzy kilka: dolar amerykański, frank szwajcarski, funt brytyjski, euro oraz stablecoiny – TrueUSD (TUSD), USD Coin (USDC), Paxos Standard (PAX), Dai (DAI). Po ostatnich aferach w związku z brakiem pokrycia dolarowego, raczej słabo wypada popularny Tether (USDT).
Podsumowanie
Pamiętajcie proszę, że na inwestycje powinno przeznaczać się tylko tę część oszczędności, która nie jest potrzebna do życia, nie jest odłożona np. na wesele, lub nie stanowi finansowej poduszki bezpieczeństwa. Jest to o tyle istotne, że w przeciwnym razie w inwestycjach będziecie kierować się emocjami, a te są po prostu zgubne. Nie można wchodzić na rynek z założeniem, że da się tylko zarobić. Traktujcie pieniądze, które inwestujecie z taką obojętnością jakbyście już je wydali.
Na koniec chcę zaznaczyć, że niniejszy artykuł nie jest poradą inwestycyjną, a wyłącznie moją prywatną opinią. Nie zalecam lokowania pieniędzy w wymieniony wyżej sposób, a jedynie pokazuję co ja osobiście zrobiłabym inwestując właśnie taką kwotę. Niewątpliwie, żeby dobrze dobrać strategię inwestycyjną trzeba umieć prawidłowo określić swoją sytuację finansową i życiową oraz dostrzegać ryzyko utraty środków.
Bardzo jestem ciekawa jak Wy zbudowaliście swoje portfele. Dajcie znać w komentarzu.